Librus Rodzina

Strefa ucznia

Strefa rodzica

  • 13.12
    2022

    Pożegnanie Pana Generała Pilota Mirosława Hermaszewskiego

    Mirosław Hermaszewski śP

    Z ogromnym smutkiem  przyjęliśmy w dniu 12 grudnia informację  o śmierci Pana  Generała Pilota Mirosława Hermaszewskiego. Wybitny Polak zapisze się w pamięci naszego kraju jako pierwszy i jedyny  obywatel, który wybrał się w podróż w kosmos.
    Pan Generał wielokrotnie odwiedził Naszą Szkołę, jest Ojcem Chrzestnym Naszego Sztandaru, był Honorowym Gościem podczas wielu uroczystości oraz jubileuszy szkolnych, czasem będąc we Wrocławiu odwiedził nas niespodziewanie, czym sprawił nam zawsze wielką radość. Miał wspaniały dar opowiadania, tyle entuzjazmu, radości, optymizmu i ludzkiej życzliwości. Zachęcał Naszych Uczniów, aby wymagać od siebie, mieć marzenia  i realizować. Opowiadał uczniom o tym, kiedy już w wieku pięciu, sześciu lat potrafił rozpoznać typ samolotu po dźwięku silnika, budował modele i tak bardzo chciał być pilotem. Jak opowiadał Pan Generał jako mały chłopiec był dosyć wątłej postury i wszyscy mówili, że raczej lotnikiem nie zostanie, a jednak marzenia się spełniają.
    Z sentymentem wspominał  jak uczył się latać na lotnisku we Wrocławiu w tym miejscu, gdzie stoi dzisiaj Nasza SP 118. Jesteśmy wdzięczni Panu Generałowi, że mogliśmy Go nazywać Przyjacielem Naszej Szkoły.
    Odszedł na Wieczną Wartę. R.I.P.

    Całej Rodzinie Pana Generała składamy głębokie wyrazy współczucia.

     „Ciężar nieważkości. Opowieść pilota  kosmonauty” – fragment książki:
    „Za parę minut przelecimy równik. (…) Widzę, jak horyzont jaśnieje. Kończy się zaledwie 33-minutowa noc kosmiczna. Lecimy w stronę Słońca. Krzywizna Ziemi jest wyraźnie zaznaczona pasem czerwieni i błękitu nad nią. Wskutek prędkości orbitalnej obraz zmienia się. Jak pod pędzlem artysty horyzont rozjaśnia się, barw przybywa, zwiększa się ich intensywność. Pierwszy kosmiczny poranek ofiarowuje mi jeszcze bogatszy zestaw barw i kształtów. Miejsce, gdzie spodziewam się zobaczyć Słońce, nasyca się amarantem i purpurą. Szeroko otwartymi oczyma widzę, jak wyłania się jakby lustrzane odbicie Słońca, jednak o kształcie połowy średnicy, po to, by za chwilę znów zniknąć za horyzontem. Faktycznie Słońce jest poza horyzontem, pojawiło się na moment dzięki refrakcji – załamaniu promieni w atmosferze. Wtem wychyla się gwałtownie spoza horyzontu jako ognista, gigantyczna kula w otoczeniu całej gamy kolorów. Słońce, wznosząc się, maleje, traci czerwień. Nasyca się kolorem złocistym, jaśnieje. W kabinie robi się jasno, aż zaczynają boleć nas oczy, gasimy oświetlenie. Zjawisko wschodu Słońca oczarowuje. Jest niezwykłe i fantastyczne, kojarzy się z narodzinami Nowego. Niezwykłe jest także to, że można je przeżywać aż szesnaście razy w ciągu doby. Wrażenie to wzbogaca uczucie nieważkości i świadomość ogromnej prędkości.
    Weszliśmy na oświetloną część orbity, a na Ziemi panowała jeszcze głęboka noc. Słońce powoli wznosiło się, oświetlając stopniowo Ziemię. Znikała czerń, szarość bladła, pojawiała się biel chmur i błękit powierzchni planety, rozkoszowaliśmy się niezwykłym, wspaniałym widokiem. Znalazłem się w innym, nieznanym mi wymiarze. Zaczynam wątpić, czy mój mózg zarejestruje mnogość zjawisk, które postrzegam, czy potrafię je zinterpretować i zapamiętać. Pod nami terminator – granica między dniem i nocą, która przesuwa się wraz ze Słońcem. Niebawem Ziemia została całkowicie oświetlona.”

    Barbara Rotte